Tym razem w Wielkiej Brytanii znalazłam się zimą. Kilkanaście lat temu mieszkałam tu przez ponad 5 lat, ale i tak nie wiedziałam, czego się spodziewać po grudniowych ogrodach. Wszystko zależy przecież od pogody, a w tym roku całą jesień i zimę padało… Moje córeczki już podrosły, więc na wyprawę wybraliśmy się całą rodziną. Oczywiście i tym razem zwiedziliśmy kilka ogrodów, ale jeden wywarł na mnie szczególne wrażenie. Jest to w jednym szkółka i niewielki ogródek. Leży w hrabstwie Dorset w miejscowości Hampreston, nazywa się Knoll Garden. Dlaczego wywarł na mnie takie wrażenie? Za chwilkę opowiem.

Wjeżdżając na parking ogrodowy znajdujemy się dokładnie pomiędzy niewielką szkółką pełną różnorodnych traw, a ogrodem. Przed samą furtką witają nas niesamowite kompozycje traw sadzonych w różnorodnych pojemnikach. Z pewnością ma to pokazać możliwości, jakie dają nam te rośliny nawet na niewielkich przestrzeniach ustawione na tarasie, czy balkonie. Wchodząc do samego ogrodu zgiełk ulicy pozostaje poza ogrodzeniem. Przyjechaliśmy w odwiedziny dość wcześnie, bo lubię robić zdjęcia, gdy słońce jest jeszcze nisko. Poza tym rano nie ma wielu zwiedzających, a to dobrze wpływa i na możliwość wykonania zdjęć i na mój osobisty odbiór ogrodu. Uwielbiam, gdy na rozpiętych na liściach pajęczynach wiszą jeszcze, niestrącone przez tłumy, krople rosy. Gdy ptaki czują się jeszcze na tyle swobodnie by podchodzić pod same stopy, a wiewiórki skaczą po ogrodzie jakby robiły ostatnie porządki przed wielkim otwarciem. Tak, bardzo lubię spacerować po ogrodzie sama. Wtedy czuje się jego częścią nie tylko obcym, przyjezdnym gościem. Oczywiście podróżując z małymi dziećmi możemy oczekiwać, że są w stanie wypełnić sobą przestrzeń jak niejedna kilkudziesięcioosobowa wycieczka… Ale nie, moje dzieci zachowywały się w tym ogrodzie zadziwiająco cicho, nie powiedziałabym, że spokojnie, bo to nie leży w ich naturze, ale były cicho. Nie krzyczały tylko szeptały do siebie. W ogrodzie tuż za furtką wyrastają niczym las łany wysokich traw i bambusów. Niektórzy powiedzieliby, że w zimie tylko rośliny zimozielone mogą ożywić ogród, jednak Knoll Garden jest żywym dowodem na to, że wszystkie rośliny to istny cud natury. Tu owocostany wysokich i niskich bylin oraz roślin jednorocznych mieszają się z wąskimi liśćmi traw, które o tej porze roku mają cudownie słomkowe kolory. Wszelkie berze i rudości panują w tym ogrodzie będąc doskonałym tłem dla jasnych puszystych kwiatostanów traw.

W ogrodzie nie ma typowych wybrukowanych ścieżek. Myślę, że zimą były by zbyt mdłe. Wszędzie panują soczysto zielone angielskie trawniki, które niczym rzeka to rozszerzają się, to zwężają w różnych miejscach ogrodu. Przy samym wejściu mijamy olbrzymie drzewa. Królują tu, ze względu na bliskość morza sosny, dosadzono tu także eukaliptusy, żywotniki oraz niżej rosnące derenie i klony o ozdobnej, kolorowej korze. Klimat Dorsetu jest dość łagodny, dlatego sporo tu roślin zimozielonych oraz takich, które niestety u nas zimozielone nie są. Na przykład hortensja dębolistna. U nas dawno straciła już swe jesienne barwy. Tutaj dumnie wystawia ku słabym promieniom słońca bordowo-pomarańczowe liście przypominające liście dębu. Główna alejka ogrodu stanowi mieszaną rabatę, na której rosną krzewy, byliny oraz rośliny jednoroczne.
O tej porze roku nie są jednak ważne kolory kwiatów, lecz barwa, kształt i struktura gałązek, zaschniętych liści, kwiatostanów i owocostanów. Rośliny są tu posadzone bardzo gęsto. Różnorodne gatunki przechodząc jeden w drugi tworzą delikatną masę poruszającą się na wietrze niczym morskie fale. Na końcu głównej alejki znajduje się niewielka altanka otoczona bambusami. Gdy skręcimy w lewo trafimy do części leśnej ogrodu, gdzie panują przypominające niedużą trawę czarno-listne konwalniki, paprocie, niskie bambusy oraz cyklameny ogrodowe. Idąc od głównej alejki w drugą stronę trafiamy najpierw do wnętrza ogrodowego, które strzeże smok. Jest to rzeźba ogrodowa ustawiona w centrum niewielkiego okrągłego zbiornika wodnego otoczonego strzyżonym bukszpanem oaz rabatą bylinową. Dalej trafiamy do ogrodu żwirowego i na dużą polanę, w centrum, której stoi olbrzymia sosna otoczona zewsząd wysokimi odmianami miskantów i traw pampasowych. To tu „zaginęły moje” dzieci. Zafascynowały je delikatne kwiatostany traw, w których dziewczynki mogły po prostu zniknąć. Jak małe skrzaty, czy psotne chochliki biegały z jednego miejsca na drugie cicho się nawołując. Ogród Knoll pomimo swej niewielkiej powierzchni ma mnóstwo zaułków i bocznych ścieżek przeciskających się, a to pomiędzy trawami, a to wśród tyczek wysokich na kilka metrów bambusów. Dodatkowym atutem są rozstawione gdzieniegdzie stoliki i krzesła, rzeźby oraz stare pięknie rdzewiejące urządzenia ogrodnicze. Temu zaczarowanemu miejscu zdecydowanie sprzyjała pogoda, pomimo, że od tygodni w Wielkiej Brytanii panowały deszcze dzisiaj świeciło słońce, w którym kąpały się włochate kwiatostany traw. Dzięki promieniom słońca cały obraz ogrodu wydawał się bardzo lśniący i mało realistyczny.
Knoll Garden jest ogrodem pokazowym, częścią szkółki traw ozdobnych, która co roku zdobywa złote i srebrne medale na Chelsea Flower Show w Londynie. Znajduje się tu kilkaset odmian traw tworzących wraz z pozostałymi roślinami specyficzny rodzaj ogrodu naturalistycznego. Będąc w pobliżu warto odwiedzić to miejsce zarówno, jako miły akcent podczas rodzinnej wycieczki jak i ciekawy zakątek dla ogrodowych hobbystów i zawodowych projektantów. Ogród widziałam zimą, ale jestem pewna, że jest ciekawy o każdej porze roku, co się niebawem sprawdzić
Tekst i fot. Agnieszka Hubeny – Żukowska