Niech nas nie zmylą nasze jeziora, rzeki i zielone lasy, ponieważ pod względem dostępności do wody pitnej jesteśmy na jednym z ostatnich miejsc wśród krajów Europy. Porównywalną do nas dostępność do wody ma Egipt!!! Naszą nadzieją powinna być słodka woda deszczowa ta jednak jest bezpowrotnie tracona.
Budowa osiedli na terenach zalewowych, sztuczna regulacja rzek, czy pokrywanie terenu nieprzepuszczalnymi nawierzchniami sprawia, że woda zamiast wsiąkać w grunt i wpływać na uzupełnienie zasobu wód gruntowych jest odprowadzana prosto do przeciążonych systemów kanalizacji. W warunkach naturalnych, poza miastami i terenami zabudowanymi, woda deszczowa jest absorbowana przez lasy i łąki. Pewna jej ilość odparowuje. Pozostała część zanim dotrze do rzek i jezior, a potem do morza zostaje przefiltrowana z pyłów i zanieczyszczeń. Ważną rolę odgrywają w tym procesie naturalne tereny zalewowe, na których woda podczas ulewnych deszczy i wiosennych roztopów może się magazynować, a potem pomału wrócić do swego naturalnego obiegu. Ten obieg zostaje jednak zakłócony przez człowieka, który rok rocznie wydziera przyrodzie olbrzymie tereny nie bacząc na zmiany, jakie powoduje w środowisku oraz powstające w ich skutku zagrożenia.

Człowiek mieszka i pracuje w mieście, potrzebuje dróg i budynków jednak betonowanie każdego metra kwadratowego parkingów, czy naszych podjazdów nie jest konieczne. Aby zapobiec tak bezsensownemu zagospodarowywaniu terenów wprowadzono w miastach opłaty za korzystanie ze środowiska, a specjaliści różnych dziedzin, w tym inżynierowie wodni, biolodzy, botanicy i architekci krajobrazu starają się rozpowszechnić różne sposoby odciążenie miejskich systemów kanalizacji burzowej.
Jednym ze sposobów retencjonowania wody w mieście jest zakładanie zielonych dachów oraz ogrodów deszczowych, które mogą zatrzymać od 50% do 70% wody opadowej. Funkcjonowanie takich terenów jest bardzo proste i polega na magazynowaniu wody deszczowej w obniżeniu terenu, a następnie jej filtrowaniu przez rośliny i glebę. Ogrody deszczowe mogą być zakładane zarówno przy domach jednorodzinnym, przy firmach, na dachach czy ścianach budynków. Założenia takie, jako skomplikowane systemy drenarskie mogą też powstawać w parkach czy wreszcie w całych obszarach miejskich.
Ogród bagienny może nam przywodzić na myśl leśne tereny bagienne albo malowniczą dolinę Rospudy. Innym bagno może kojarzyć się z całą gamą insektów w tym z chmarą komarów. Ogródki deszczowe nie muszą jednak wyglądać jak małe mokradełka! Mogą być zaprojektowane tak, aby pasowały zarówno do ogrodu klasycznego jak i do minimalistycznych brył budynków XXI wieku. Co najważniejsze woda w nich magazynowana utrzymuje się najwyżej przez dwa dni, co nie daje możliwości rozwoju nielubianym przez nas komarom. Do obsadzania ogrodów deszczowych najlepiej nadają się rośliny naturalnie występujące w okolicy, ponieważ nie wymagają dodatkowego nawożenia oraz są odporne na lokalne warunki klimatyczne. W całym systemie chodzi o to, żeby spowolnić bieg strumieni wodnych, dlatego często na ich drodze projektuje się fantazyjne zakręty, zakola i spiętrzenia. Do miejsca docelowego woda opadowa może być doprowadzana nie tylko przez klasyczne i mało ciekawe rury i rynny, ale także poprzez ozdobne łańcuchy deszczowe, rzygacze, kanały oraz sztuczne, okresowe strumienie. Takie rozwiązania zaczynają być modne na całym świecie. Pojawiają się zarówno w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Holandii, Dani a ostatnio także w Polsce. Projekty tego typu charakteryzują się nie tylko użytecznością, ale także ciekawym designem. W Waszyngtonie na Vine Street na przykład rynny na elewacjach budynków nie tylko przyjęły niespotykane kształty, ale dodatkowo stanowią podlewanie dla utworzonych w zakolach rynien mini ogródków wertykalnych. Podobnie „pobawili” się architekci na jednym z budynków w dzielnicy studenckiej w Dreźnie. Tu nie dość, że sama elewacja w swym kolorze i fakturze nawiązuje do fal wodnych, to system rynien złożony z rur, rurek, lejków i rynienek zaprojektowany został tak, że całość podczas deszczu stanowi instrument muzyczny. W Covent Garden natomiast na elewacji budynku Tim Hunkin i Andy Plant stworzyli zegar, który poruszany jest strumieniami wody. Dużo prostszymi rozwiązaniami wydają się wcale nie mniej ciekawe łańcuchy deszczowe, które w swej najprostszej postaci faktycznie przypominają łańcuch, co nie odejmuje im zresztą uroku. Bardziej skomplikowane projekty przyjmują formę łańcuszków zdobionych koralikami, połączonych ze sobą kielichów kwiatowych, ozdobnych kubeczków a nawet rybek z otwartymi paszczami. Jak widać już sam transport wody deszczowej z dachu na poziom gruntu nie musi być pospolity i nudny. Co może dziać się z wodą dalej? W zależności od ukształtowania terenu woda może wolno spływać ozdobnymi kanalikami, miejscowo chować się pod ścieżkami lub wręcz odwrotnie przepływać przez ich nawierzchnie tworząc meandrującą rzekę. Woda może też być zbierana w niewielkich obniżeniach terenu gdzie będzie nawadniać spragnione rośliny. Może tu być spiętrzana, aby za chwilę szybszym nurtem spłynąć, jako niewielki wodospad wśród roślin lub towarzyszyć schodom. W swej drodze część wody pozostawać może w mniejszych otwartych zbiornikach i ogródkach deszczowych, może być magazynowana w cysternach lub płynąć dalej, aby uzupełnić poziom wody w utworzonym specjalnie do tego celu zbiorniku wodnym. Oczywiście sam zbiornik to znowu pola do popisu dla architektów krajobrazu. W zależności od stylu zabudowań oraz od ich otoczenia może przyjąć zarówno charakter naturalnego oczka wodnego jak i modernistycznego basenu.
Ogrody deszczowe są obecnie bardzo trendy. Ciekawie zaprojektowane mogą być oryginalnym i pięknym dodatkiem do naszych ogrodów. Co ważne mogą nam również przynieść korzyści ekologiczne i ekonomiczne. Przyczyniają się, bowiem do ochrony zasobów wód gruntowych, odciążają miejskie systemy kanalizacji burzowej, mogą nas zwolnić od podatku deszczowego oraz obniżyć koszty zużycia wody i oczyszczania ścieków.
Tekst i zdjęcia A. Hubeny – Żukowska