Dzisiaj przedstawię przepiękną posiadłość położoną w Norwich w hrabstwie Norfolk w Wielkiej Brytanii. Hoveton Hall niczym tajemniczy ogród z powieści Francesa Burnetta został ponownie odkryty dopiero współcześnie. Wprawdzie powstał w latach 1809-1812 jednak burzliwa historia posiadłości nie dawała szans jego rozkwitu oraz możliwości jego zwiedzania. Opowiadając o różnych angielskich ogrodach zazwyczaj podkreślałam jak długo pozostawały one w rękach jednej rodziny. Tymczasem Hoveton Hall w ciągu 50 lat pięciokrotnie zmieniał swoich właścicieli! Potem w czasach II Wojny Światowej posiadłość została przejęta na potrzeby wojska, które niestety wycięło cały otaczający posiadłość park. Dopiero w 1946 roku Hoveton Hall znalazł wreszcie swojego właściciela. Rodzina Buxtonów przejęła posiadłość, pokochała ją i pozostaje w niej aż do dziś. W 1993 roku rozpoczęto prace restauracyjne na obszarze byłego parku. Teren został oczyszczony, obsiany trawą i obsadzony różnymi gatunkami drzew. Dzięki ciężkiej pracy już dzisiaj można podziwiać nowo powstałe arboretum. Jednak głównymi atrakcjami posiadłości są inne części ogrodu…

Idąc z parkingu mijamy łąki pełne kwiatów i łaciatych owieczek pasących się w cieniu drzew. Ścieżka idzie dalej prosto, w pewnym momencie po lewej stronie znajdujemy ogród otoczony wysokimi ceglanymi murami. Jest to stary ogród warzywny, który powstał około roku 1841. Wówczas pracowało tu 12 ogrodników hodujących warzywa, owoce i kwiaty używane potem w pałacu. Ogród podzielony jest na kilka wnętrz za pomocą ceglanych ścian oraz cisowych żywopłotów. W zewnętrznej części znajduje się domek ogrodnika z pięknymi zielonymi okiennicami. Tutaj można również podziwiać oryginalną w swej formie bramę przedstawiająca pajęczą sieć. Dzięki niej ogród otrzymał nazwę Pajęczego Ogrodu. Rosną tu ukochane rośliny głównego ogrodnika szałwie, geranium oraz penstemony w różnych odmianach. Ciekawy jest również układ kolorystyczny rabat, które obsadzono tak, aby począwszy od furtki zachwycały nas białymi i niebieskimi kwiatami. Dalej, ku wnętrzu ogrodu kolorystyka zmienia się na coraz to cieplejszą, aż do pomarańczy i czerwieni na samym końcu ogrodu. Idąc dalej w głąb centralną żwirową ścieżką przechodzimy pod łukami żółtego złotokapu i dochodzimy do centralnej części wydzielonej dodatkowo wysokim żywopłotem. Tu ukryty został pełen pachnących roślin ogród ziołowy.

Całe wnętrze ogrodu warzywnego obecnie pełne jest różnorodnych krzewów i bylin, jedyną pozostałością po jego produkcyjnym charakterze są prowadzone przy murze grusze, brzoskwinie i śliwy oraz przepięknie zdobione narzędzia ogrodnicze. Znajduje się tu między innymi ręczny walec ogrodowy ustawiony przed niewielkim domkiem przylepionym do wnętrza murów. Ogród jest pielęgnowany naprawdę perfekcyjnie. Nie znajdziemy tu żadnych niezdrowo wyglądających roślin, a tym bardziej chwastów. Wszystkie brzegi trawników są przycięte w idealną linię. Ścieżki żwirowe są równo zagrabione i obramowane terakotowymi ozdobnymi obrzeżami. Ta część ogrodu wraz z idealnie przystrzyżonym angielskim trawnikiem bardzo mi się podobała jednak to, co mnie zachwyciło znajduje się nieco dalej, poza murami. Wychodząc z Pajęczego Ogrodu trafiamy ponownie na główną ścieżkę i podążamy nią dalej w stronę bardziej dzikiej części posiadłości. Już za chwilę po prawej i lewej stronie zaczynają pojawiać się grupy dużych kolorowych azalii. Wszyscy zwiedzający niczym wycieczka z krajów dalekiego wschodu, przyklejają się do tych wielobarwnych chmur robiąc sobie zdjęcia. Jednak to tylko początek tej zaczarowanej krainy. Trzeba iść nieco dalej. Tu zaczynają się odnogi głównej ścieżki, wciągające w głąb azaliowo – różanecznikowych zarośli drewniane pomosty. Ten kolorowy raj to imponujących rozmiarów ogród wodny, który składa się nie tylko z wspaniałego jeziorka, ale także z licznych kanałów i strumieni poprzetykanych tu i ówdzie mostkami i kładkami. Wiosna to idealny termin na błądzenie po tej części ogrodów Hoveton Hall. Kwitnące azalie i różaneczniki dziesiątki odmian prymulek kontrastują kolorem, wielkością i formą ze świeża zielenią młodych liści paproci, tarczownic, funkii i kaczeńców. Nad głowami zwieszają nam się pędy olbrzymich bambusów, a słońce przedziera się przez młode, delikatne liście różnych wymyślnych odmian klonów i brzóz. Rechot żab i śpiew ptaków oraz przebiegający raz po raz mały królik nadają temu miejscu wyjątkowy charakter. Wszyscy zwiedzający zachowują się wyjątkowo cicho jakby nie chcieli spłoszyć tej wyjątkowej chwili… A może po prostu też nasłuchują odgłosów przyrody?
Pomimo, że cała posiadłość jest przepiękna mnie najbardziej utkwił w pamięci właśnie ogród wodny. Nigdy przedtem, ani potem nie widziałam tak pięknie poprowadzonych ścieżek, otwarć widokowych w postaci rozlewisk wodnych i polanek otoczonych tak kolorową i do tego zdrową roślinnością. Widać, że w tym ogrodzie rośliny czują się naprawdę dobrze. Paprocie i funkie osiągają olbrzymie rozmiary. Prymulki same się rozsiewają pokrywając rozległe polanki. Widać też, że ogród kiedyś, przed laty był jeszcze większy. Świadczą o tym przepiękne liliowce, które rozrastają się poza granicą ogrodu, będącego pod opieką obecnych ogrodników. Za tą prawie niewidoczną granicą rozcierają się dzikie fragmenty ogrodu, nad którymi kontrolę wzięła sama natura.
Pałac w Hoveton Hall nie jest otwarty do zwiedzania myślę jednak, że wyprawa po ogrodach to wystarczająca przygoda. Przy sprzyjającej pogodzie można spędzić tu niezapomniane popołudnie.
Tekst i fot. Agnieszka Hubeny – Żukowska