Spotykając się z klientami wielokrotnie przekonałam się, że pojęcie ogrodów angielskich jest interpretowane różnorako. I słusznie! Ogrody na wyspach brytyjskich ewoluowały wraz z czasem, postępem technicznym oraz polityką i ludzką świadomością. Najstarsze z ogrodów, które oglądać możemy na Wyspach Brytyjskich to te wzorowane na ogrodach rzymskich i średniowiecznych. Oczywiście ze względu na małe straty spowodowane II Wojną Światową w ogrodach tych spotkać możemy autentyczne elementy pochodzące właśnie z tamtych okresów. Ogrody takie są niewielkie, bardzo geometryczne i nawiązują do założeń klasztornych i zamkowych. Późniejsze renesansowe i barokowe również charakteryzują się geometrią, ale już znacznie bardziej wyszukaną, olbrzymią skalą, zwłaszcza przy pałacach oraz większym bogactwem roślin wynikającym z rozwoju transportu i odkryciami botanicznymi. Znacznie później pojawiły się założenia krajobrazowe. Był to duży odważny krok w stronę zmiany w wyglądzie założeń ogrodowych. Zamiast popularnych dotąd strzyżonych form roślinnych pojawiły się otwarte przestrzenie stylizowane w naturalne krajobrazy.
Sztuczne jeziora o łagodnych brzegach, specjalnie budowane ruiny, groty, a nawet całe wsie. Wszystko po to, aby możni mogli podziwiać „naturalne krajobrazy” z okien swych rezydencji. Założenia między innymi panów Kenta, Reptona i Browna, dały nowe spojrzenie na świat, ale niestety zniszczyły sporo pięknych ogrodów pochodzących z wcześniejszych epok. Przez niemal fanatyczną chęć zmiany niszczono partery kwiatowe, zasypywano istniejące jeziora, po to by tuż obok wykopać nowe. Aby „nie zakłócać obrazu” wysiedlano całe wsie, a na ich miejsce zakładano łąki, na których pasły się czyste, uczesane owieczki w towarzystwie elegancko ubranych pasterek…
To wszystko działo się pod koniec XVIII i początku XIX wieku. Gdzie są, więc te stare angielskie ogrody pełne kwiatów, strzyżonych żywopłotów i kolorowych krzewów? Te, rozpowszechnione przez projektantkę ogrodów Gertrudę Jeklly, pojawiły się dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Rewolucja przemysłowa była okresem olbrzymich zmian, które spowodowały powstanie w miastach fabryk, wzbogacenie się pewnej grupy mieszczan oraz konieczność budowy posiadłości bliżej aglomeracji miejskich. Nastąpił rozwój transportu. Dzięki znacznie większym możliwością podróży do innych państw oraz na inne kontynenty, na rynku zaczęły pojawiać się egzotyczne, dotąd nieznane gatunki roślin. Ogrody zaczęły pojawiać się już nie tylko przy posiadłościach i domach bogatych mieszczan, ale także, choć znacznie mniejsze, przy domach robotników.
Jak widać „ogrody angielskie” nie są aż tak stare. A piszę to w odpowiedzi na teorię niektórych z moich klientów, że zanim ich ogród będzie wyglądał ładnie, ich nie będzie już na świecie… Chcę dziś opowiedzieć o ogrodzie przy Edenbridge House w Kencie. Sam dom jest wiekowy, niesamowity w swej architekturze, czego aż tak nie widać na zewnątrz. Historia miejsca sięga jednak dużo przed czasy średniowieczne, kiedy to założono tu pierwsze domostwo. Potem z upływem czasu do starego domu dobudowywano nowe pomieszczenia. Wewnątrz człowiek czuje się jak w labiryncie. Zawiłość układu pomieszczeń, schodków i poziomów jest zachwycająca. Dom jest bardzo stary i to może nasuwać przypuszczenie, że ogród również. Jednak tak nie jest!!! Historia tego ogrodu to historia jednej Pani, Pani właścicielki. Najmilszej i najbardziej zakochanej w swym ogrodzie kobiety, jaką znam. To ona wprowadzając się do swego nowego domu ponad 50 lat temu postanowiła, że założy na miejscu pastwisk ogród. Jak postanowiła, tak zrobiła. Na początku sama, potem z pomocą ogrodników metr po metrze wydzierała ziemię spod nóg biegających po pastwisku owiec. Tak powstał główny trawnik z niewielkim zbiornikiem wodnym i fontanną, a w jego przedłużeniu rozległe rabaty bylinowe pełne różnokolorowych kwiatów i krzewów o różnobarwnych liściach. Jak przystało na prawdziwy ogród angielski powstał także ogród warzywny oraz sad ozdobiony przepiękną łąką kwietną. W sąsiedztwie ogrodu warzywnego, w którym nie zabrakło też miejsca na krzewy owocowe, powstał ogród kwiatów ciętych wykorzystywanych do ozdoby domu. Wybudowano też niewielką szklarenkę, w której właścicielka kolekcjonuje różne odmiany geranium. Przy budynku powstał także trawnik do krykieta, który z czasem pomieścił również basen. Wzdłuż trawnika pojawił się też strumień i małe oczko wodne, a wokół nich ogród wodny, do którego prowadzi rustykalny mostek z malowniczo rozpostartą glicynią. Wiosną, oprócz niej i wielu innych roślin, w ogrodzie przepięknie kwitną ozdobne czosnki, orliki, różaneczniki i azalie. Wnętrza ogrodowe otoczone zostały strzyżonymi żywopłotami z cisów, laurowiśni i żywotników. Cały ogród ewaluuje wraz z czasem i doświadczeniami i zmieniającymi się gustami właścicielki. Na początku ogród miał być niewielki jednak pasja właścicielki nie pozwalała jej spocząć na laurach. Niedaleko domu we wnętrzu przyległym do rabaty bylinowej powstał kilkanaście lat temu ogród różany, który po wielu perypetiach z doborem gleby i nawozów, dopiero po kilku latach stał się naprawdę ozdobny. W ogrodzie zdarzają się wzloty i upadki. Eksperymentująca z roślinami właścicielka ogrodu wie, że niektóre pomysły mogą być trafne, a niektóre nie. Ponad 10 lat temu przychylnym okiem spojrzała na projekt młodej polki odbywającej praktykę w jej ogrodzie. I tak w miejsce zabłoconego trawnika powstał ogród tropikalny pełen palm, paproci drzewiastych, a w części bardziej suchej dracen i kaktusów. Ten ogród jest w Edenbridge House do dziś i ma się świetnie. A ja, co kilka lat odwiedzając tą część ogrodu uśmiecham się do siebie w duchu pamiętając ile pracy kosztowało mnie i mojego niedoszłego jeszcze wtedy męża wywiezienie po wąskich schodach kilkunastu ton błotnistej ziemi i zastąpienia jej ziemią ogrodniczą i kamieniem płukanym…
Ogród nie jest aż tak stary, ale jest naprawdę cudowny. Pani domu doskonale dobiera rośliny sprawiając, że ogród oglądany o każdej porze roku pozostawia niesamowite wrażenie. Pomimo tego, że przy cięższych pracach pomagają jej ogrodnicy to ona sama spędza tu większość dnia z zamiłowaniem, przekopując grządki, sadząc cebulki i odchwaszczając kwietniki. Ogród wygląda jakby istniał tu tak długo jak sam dom, ale przecież tak nie jest. To troska właścicieli i jej miłość sprawiły, że wszystkie rośliny wyglądają fantastycznie, a ogród jest niesłychanie interesujący.
Tekst i zdjęcia Agnieszka Hubeny-Żukowska